Moje opowiadanie.
Bynajmniej nie wesołe i radosne.
Opowiadanie moje nosi tytuł:

"PRZEGRANA JEST PEWNA."
część: 1



Ania siedziała w domu. Pora.. gdzieś w czasie kolacji.
Siedziała na łóżku i przytulała swojego, pluszowego misia.
-Stefciu, jak myślisz, czy to już dziś?
Pytała o to codziennie i nie tylko misia, ale każdego.
O co chodziło? Pytanie było proste, a odpowiedzi brak:
-Kiedy tata wróci?
Mama tylko zakrywała twarz dłońmi i szeptała coś pod nosem.

Tego dnia od rana do wieczora matula krzątała się po domu.
Szukała wyników badań swojej "Prymulki" - jak nazywała córkę.
Ania bardzo lubiła wróżki, księżniczki, ale najbardziej fascynowały ją
postacie realne. Była niebywale dojrzała (umysłowo), a miała zaledwie 5 lat.
Z koleżankami i kolegami w przedszkolu się nie dogadywała. Całymi paczkami chodzili po kątach sali i patrząc na nią wciąż szeptali do siebie jakieś dziwne rzeczy, których Anulka nie rozumiała.
Ona natomiast zawsze siadała z dala od wszystkich i modliła się:
-Panie, kiedy tatuś wróci? Mama mówi mi ciągle, że statek jest już blisko..Czemu nie odpowiadasz?

Za każdym razem strasznie mocno przeżywała modlitwę. Nie wiedziała, że jej ojciec dawno spoczął na dnie morza. Ojciec, który był dla nie mentorem, przewodnikiem i najlepszym wzorem. Teraz zdała się na matkę. Starała się zawsze być posłuszną, a większość czasu spędzała przy nauce i modlitwie.

Mama znalazła wyniki. Twarz jakoś dziwnie jej pobladła.. Z przerażoną miną osunęła się na podłogę. Po chwili jednak ocknęła się i pobiegła do swojej córki.
Jej stan zdrowia był naprawdę zły. Niby jadła, niby piła.. mizerna jednak być nie przestawała..
Treść wyników była następująca:

"Annie Kowalickiej pozostało 7 dni życia. Proszę zagospodarować je jak najlepiej. Zrobiliśmy co w naszej mocy. - Narodowy Fundusz Zdrowia."

Biedna Ania, nic nie wiedziała o tym do pewnego czasu.. Nie wiedziała też, że przyjdzie umrzeć jej w samotności..

RESZTY DOWIECIE SIĘ W KOLEJNYCH CZĘŚCIACH strzałka


  PRZEJDŹ NA FORUM